sobota, 19 stycznia 2013

Smutki...

Przez ostatnie dni biłam się z myślami i biję do tej pory ale w przypływie dobrej myśli postanowiłam, że muszę o tym napisać, aby być tutaj dalej. Wiem, że to miejsce może mi być naprawdę bardzo potrzebne. Znalazłam w sobie coś czego znaleźć nigdy nie chciałam. Coś co mnie przygnębiło i przeraziło. Ot... Taka gula wielkości śliwki węgierki. I nie wiem jak to się stało, że nie znalazłam jej wcześniej. Nie ukrywam, że myślę teraz głównie o tym, mimo, że myśleć wcale nie chcę. Raz mam dobre myśli a za chwilę nachodzą mnie te najgorsze. I tak zapewne będzie przez najbliższy czas, aż do diagnozy.
Choroba podobno pozwala nam inaczej spojrzeć na świat. Docenić go w całej okazałości  i zachwycić się nim do samego końca. Ale ja już przeszłam ten etap. Codziennie cieszę się z każdego dnia i widzę te wszystkie piękne rzeczy, które mnie otaczają. Poznałam tyle tajemnic. Co jeszcze przyjdzie mi zrozumieć?
Póki co wprowadziłam dietę, ćwiczenia i popijam ziółka.
Oswajam się z myślami i próbuję zaprzyjaźnić...
Wybaczcie z szczerość ale szczerość to fundamenty mojego życia :)
Tymczasem zostawiam Was z porcją moich zdjęć oraz obrazków i dziękuję za odwiedziny.