sobota, 28 marca 2015

Kiedy umiera świadomość...

Wdziała farmerską koszule w kratę, narzuciła futerko i gotowa do odwiedzin swoich koników :) A jak Wam się widzi mój koński zestaw?  Czy przy okazji odwiedzin mogę w takim zestawie zahaczyć o kino,  pizzę i mały shopping?







Dzisiaj będzie o świadomości. Niezliczone zastępy naukowców z całego świata głowią się nad rozwikłaniem tajemnicy kiedy to umiera nasza świadomość.  W chwili śmierci ? Po ? Czy może przed ?  A ja stwierdzam śmiało,  że w wielu przypadkach nie ma co umierać oprócz lęku przed własnym końcem.  No właśnie jak to jest z tą naszą świadomością? Czy łatwiej jest nam bez niej żyć?  I czy ludzie,  którzy ją odrzucają są szcześliwsi? Ja uważam, że na brak świadomości mogą sobie pozwolić tylko osoby proste (w żaden sposób nie obrażając oczywiście takowych). Osoby,  które uważają się za mądre i inteligentne nie mogą stwierdzić,  że ich nie dotyczy jakiś problem, czy nie chcą o nim wiedzieć.  Dlaczego? Ano dlatego,  ze świadomość pozwala nam budować świat i zmieniać jego oblicze.  Nasze świadome decyzje,  przemyślane i sprecyzowane odpowiedzialne są za to co dzieje się wokół nas. Milczenie i obojętność to przyzwolenie i pogodzenie się ze stanem rzeczywistym.  A najczęściej jest on okrutny i destrukcyjny.  Czy możemy czuć się szczęśliwi wiedząc , że nie robimy nic aby zapobiec tej destrukcji w której, czy tego chcemy czy nie, uczestniczymy od samego urodzenia. Wiecie dlaczego ja chcę być świadoma i dlaczego tej świadomości się nie boję? Bo to pozwala mi wybierać mniejsze zło. Gdyby każdy z nas myślał w taki sposób przemysłowe fermy i uprawy nastawione na zysk,  które nas trują i zabijają,  które niszczą klimat i ziemię, z czasem zamieniłyby się w małe,  lokalne gospdarstwa, w których produkcja odbywa się w zgodzie z przyrodą i z poszanowaniem dla wszystkich istot żyjących. Ludzie mniej by chorowali. I liczba kataklizmów byłaby mniejsza.  Nie stanie się to z dnia na dzień.  Będzie trwało.  Oj...  Będzie.  Ale za jakis czas... Może już nawet my a może dopiero nasze dzieci nie będą musiały wstydzić się,  że jedzą mięso z "obozów zagłady"  gdzie zwierzęta faszerowane hormonami i chemią traktowane są bez serca w bestialski sposób.  Nie beda musiały udawać,  że nie słyszą i nie widzą.  Zamiast tego będą mogły powiedzieć: "Tak,  jemy mięso, ale z hodowli humanitarnych,  w których zwierzęta do chwili śmierci mają zapewnione naturalne warunki.  Gdzie matkom nie zabiera się ich dzieci i nie zabija ich dopóki nie osiagną wieku dorosłego.  Nie obcina im się na żywca ogonów,  dziobów i pazurów. Nie zamyka w metalowych klatkach bez możliwości ruchu".  Będą mogły powiedzieć: "Tak piję mleko ale to mleko pozyskane jest na zasadzie podbierania a nie robienia z krowy maszyny do mleka,  która faszerowana jest sztuczną hormonalną paszą wzmagajacą laktację i żywiona trawą sypaną chemicznymi nawozami".  "Tak jem jajka ale kury nie są zamykane w klatkach tylko spędzają dni na zielonej trawce, grzebią w ziemi i kąpią sie w piasku wychowując od czasu do czasu swoje dzieci".  Oczywście bycie swiadomym to nie tylko kwestia traktowania zwierząt ale przede wszystkim ludzi.  Choć ludzie są o tyle w dobrej sytuacji,  ze maja prawo sie bronić.  Zwierzęta niestety takiego prawa nie mają.  Są skazane na naszą łaskę. Świadomość pozwala nam wpływać na wszystko. I to nie prawda, że my nie mamy wpływu i nic nie możemy zrobić. Możemy tylko musimy chcieć.