piątek, 31 maja 2013

W ciągłym leniwym uśpieniu:)

Hej, hej:) Witam wszystkich cieplutko:)

Tak sobie pomyślałam, że powinnam coś naskrobać ale przyznam się, że wciąż ogarnięta leniwym letargiem pourlopowym nie mogę się zmobilizować. Brak czasu i ochoty... mimo, że w głowie tyle tematów się przewija. Godnych uwagi i przemyślenia. Niestety tematy takie nie cieszą się zbytnio zainteresowaniem w dzisiejszym zmaterializowanym świecie, dlatego też doszłam do wniosku, że nie warto tracić cennego czasu.

Zostawiam Was zatem z porcją urlopowych zdjęć.

W moim życiu czas wielkich zmian... Mam nadzieję, że na lepsze. W związku z tymi właśnie zmianami miałam okazję doświadczać przez tydzień górskiej sielanki. Ładowałam akumulatory na pienińskich szlakach, cieszyłam oczy wspaniałymi widokami a podniebienie przepysznymi smakołykami. Było cudownie mimo częściowego załamania pogody. Jak to na kolekcjonerkę ubrań przystało zabrałam całą stertę swoich ulubionych ciuszków. Takich raczej na ciepłe dni. Niestety większość nie miała okazji opuścić torby i praktycznie cały wyjazd przechodziłam w jednym zestawie. Ciepłym morskim sweterku, kurtce przeciwdeszczowej i spodniach z dziurami, które wzbudzały nie lada sensację i były dość częstym tematem żartów wśród napotkanych turystów i miejsowej ludności:) I tak oto dzieci z wycieczek szeptały ze śmiechem, że "dla tej pani to szlak musiał być wyjątkowo ciężki skoro, aż spodnie jej się tak podarły". A bacowie wręcz nakazywali Arkowi kupno nowych, bo "te to już się żonie do niczego nie nadadzą". A kiedy pokierowałam jedną młodą parę na szlak zachęcając jego stosunkową łatwością stwierdzili, że właśnie widzą spoglądając na spodnie i śmiejąc się pod nosem:)

Ściskam Was mocno ***










Widoczki :)







Łowiecki takie, że hej ! :)


Niedzickie motylki :)


Moje ukochane turystki


Niesforniki pospolite :)





Tam gdzie tylko bacowie chadzają:)


Festiwal Rowerowy w Kluszkowcach:)





poniedziałek, 13 maja 2013

Skutki majowania:)

Pojechała na majówkę, pokapała się w jeziorze, pojadła chrupiących rybek, pogrillowała w miłym i wesołym towarzystwie, poleniwiła się na łonie natury, popracowała ciężko w ogrodzie i na łące, pozałatwiała co załatwić miała, zapisała dzieci do nowej szkoły, naładowała akumulatory, po czym wróciła i nic jej się nie chce. Totalnie.  
Tęskniła bardzo za kilkoma miejscami w sieci ale generalnie było jej dobrze bez komputera. Bardzo dobrze. Za dobrze. Aż tak dobrze, że myśli, czy się go nie pozbyć na zawsze. Zamknąć i schować na półkę do szafy. Oooo... Takie są skutki majowania:) 
A jak pomyśli o nadrabianiu szkolnych zaległości to ściska ją w żołądku i głowę rozrywa na kawałki. Ciężar obowiązków cywilizacyjno-miejskich przytłacza. Bardzo. Czołga się po podłodze i nie ma siły powstać. 
Ech... I po co jej  było odrywać się od rzeczywistości. Czuć wolność, luz i beztroskę. Teraz będzie cierpieć. Następny tydzień. Albo i dłużej?

A i film motocrossowy obiecała dzieciom zrobić.

Dlatego wybaczcie jej Kochani, jeśli zniknie na czas jakiś bliżej nieokreślony. 

Póki co zostawia Was z porcją majowych zdjęć, pozdrawia gorąco i ściska bardzo, bardzo mocno:)