Pojechała na majówkę, pokapała się w jeziorze, pojadła chrupiących rybek, pogrillowała w miłym i wesołym towarzystwie, poleniwiła się na łonie natury, popracowała ciężko w ogrodzie i na łące, pozałatwiała co załatwić miała, zapisała dzieci do nowej szkoły, naładowała akumulatory, po czym wróciła i nic jej się nie chce. Totalnie.
Tęskniła bardzo za kilkoma miejscami w sieci ale generalnie było jej dobrze bez komputera. Bardzo dobrze. Za dobrze. Aż tak dobrze, że myśli, czy się go nie pozbyć na zawsze. Zamknąć i schować na półkę do szafy. Oooo... Takie są skutki majowania:)
A jak pomyśli o nadrabianiu szkolnych zaległości to ściska ją w żołądku i głowę rozrywa na kawałki. Ciężar obowiązków cywilizacyjno-miejskich przytłacza. Bardzo. Czołga się po podłodze i nie ma siły powstać.
Ech... I po co jej było odrywać się od rzeczywistości. Czuć wolność, luz i beztroskę. Teraz będzie cierpieć. Następny tydzień. Albo i dłużej?
A i film motocrossowy obiecała dzieciom zrobić.
Dlatego wybaczcie jej Kochani, jeśli zniknie na czas jakiś bliżej nieokreślony.