piątek, 26 kwietnia 2013

Fashion Week 2013

Nie mogę się powstrzymać, żeby nie napisać swoich przemyśleń na temat jednego z największych modowych wydarzeń w Polsce jakim jest Fashion Week. 

Nie byłam i przyznam się szczerze, że cieszy mnie to ogromnie. Nie dlatego, że nie chciałabym obejrzeć tego widowiska na własne oczy. Zraża mnie wszystko co jest PO. Kiedy czytam recenzje, nie żałuję. Naprawdę. Nie żałuję rywalizacji, zazdrości, walki o pierwsze rzędy i o autorytet, wytykania sobie ułomności i słabości. Miłośnicy pięknego słowa, elokwencji i inteligencji śmieją się z tych "kolorowych przebierańców, co nie mają nic do powiedzenia a siedzą w pierwszych rzędach". Na łamach swoich internetowych przestrzeni wsadzają sobie szpileczkę w "cztery litery" w postaci pięknie napisanych artykułów. A przecież świat mody to nie tylko mądre słowa. Tak jak potrzebni są mistrzowie pióra, którzy zrelacjonują wydarzenie w sposób inteligentny i wartościowy, tak i potrzebni są kolorowi przebierańcy, którzy nie mają nic do powiedzenia albo, którzy mówią swoim językiem. Świat mody prócz tej twórczej i artystycznej strony to jeden wielki biznes. I chyba każdy człowiek rozsądnie myślący zdaje sobie z tego sprawę. Jest to bardzo smutne ale taka właśnie jest rzeczywistość. Jedni są od pisania a inni od fotografowania i reklamowania. Tylko człowiek niezależny mógłby tam po prostu być ale rzadko takiego na to stać. Poza tym szybko zostałby pożarty. I najbardziej z tego wszystkiego jest mi żal, że ludzie potrafią obrzydzić i zepsuć wydarzenie, które z racji swojego charakteru powinno być radosne, wesołe i luźne a nie sztywne do granic możliwości. Bo to nie Gala Oscarów przecież, prawda? I przykro mi jeszcze, że ludzie nie potrafią tak po prostu ze sobą być. Bez zazdrosnego łypania okiem dlaczego on a nie ja? Przecież ja jestem mądrzejsza! A ja ładniejsza! A ja się lepiej znam!

Po raz kolejny przekonuje się, że świat ten nie jest dla mnie. Z jednej strony mądry i jakże inteligentny ale ironiczny i szyderczy a z drugiej strony kolorowy aczkolwiek przeważnie pozorowany i sztuczny. Na  dzień dzisiejszy mam dosyć. Znudził mnie ten teatr rozmaitości... I dosyć mam ludzi, którzy biorą z nas tylko to na czym mogą się wzbogadzić albo zbudować swoje imperium doskonałości.

Nie uważam się, za żadną blogerkę modową ani szafiarkę, za żadną wielką znawczynię mody. Jestem tylko żoną i mamą dwójki dzieci z ogromną potrzebą tworzenia i dzielenia się swoimi wizjami, która czuję i myśli na swój własny sposób. Ale nie nadaję się do wielkiego świata. Nie podobają mi się ostatecznie zrozumiałe i pojęte mechanizmy jego działania. Jestem zbyt prawdziwa i zbyt słaba jednocześnie, by w nim funkcjonować. Przeraża mnie wyścig szczurów, obłudne uśmiechy i wyuczone frazesy.
Czas wrócić skąd przybyłam. Do podziemia.


Bo prawdą jest, że wszystko co najlepsze znajduję się właśnie tam... Tam gdzie człowiek może być sobą niezależnie od tego czy ma do powiedzenia wiele czy może nic. Albo czy mówi w jakiś inny sposób np. tylko swoim wyglądem lub tym co robi. Wolny od mediów i opinii publicznej. Gdzie nie liczą się pieniądze i życie na pokaz tylko dobra zabawa i miłe spędzanie czasu. 

Niech żyje zatem underground!!!

Zapodaję, więc swoją ulubioną nutę i schodzę w dół:)