poniedziałek, 25 marca 2013

Neonówka miast printówka:)

Wybrałam się ostatnio na mały shopping w poszukiwaniu jakieś koszulki z fajnym printem. Miała być ciekawa i coś mówić.  Obleciałam wszystkie sieciówki i nie znalazłam nic. O zgrozo... Wszędzie to samo!!! Motywy krążące od kilku dobrych lat wprawiły mnie w stan lekkiego deja vu. Tylko jedna zwróciła moją uwagę (New Yorker) jednak nie na tyle, aby wrócić ze mną do domu. Skończyło się tylko na pofatygowaniu do przymierzalni:) Nie wiem co mam o tym myśleć... 

W ten oto sposób stałam się szczęśliwą posiadaczką neonówki, których notabene też pełno wszędzie. Ale nie ukrywam, że szukałam takiej długo tylko zawsze coś mi tam nie pasowało. A to materiał był nie taki a to krój mi się nie widział. No i w końcu znalazłam tą wymarzoną:) Będzie idealna do wszystkich moich wzorzystych i czarnych rzeczy. Już nie mogę doczekać się ciepłych dni.

Przy okazji chwalę się nowymi bransoletkami. Tata wrócił właśnie z Azji i zadbał o wiosenny nastój na moich rękach. Nareszcie mam coś, co się nie wyciera i nie obłazi.
Wszystkie bransoletki kupione ostatnio w polskich sklepach wytrzymały nie dłużej niż miesiąc. 
Co za szajs sprzedają. A czasami wyglądają tak ładnie na pierwszy rzut oka.

Na dziś to już wszystko. 
Dziękuję Wam za odwiedziny i zostawiam (jak zawsze zresztą) z porcją zdjęć.