środa, 27 lutego 2013

Kolekcjonerka ubrań :)

Jedni kolekcjonują znaczki, inni pocztówki.
A ja jestem kolekcjonerką ubrań.

Jeśli coś wpadnie mi w oko i zdecyduję się na zakup to zostaje w mojej szafie na zawsze. I wcześniej czy później zawsze do tego wracam. Przyznaję się, że są takie rzeczy, które założyłam np. tylko raz ale wiem, że za jakiś czas będę je męczyć prawie codziennie:) Mam też swoje ulubione, które zakładam bardzo często i które w ogóle mi się nie nudzą.
Rzadko kiedy pozbywam się ubrań i są to wyjątkowe sytuacje.

Dzięki temu moja szafa wypełniona jest ubraniami o wszelkich krojach i kolorach. I tak na przykład w przypadku spodni mam: pumpy, dzwony, boyfriendy, klasyczne, rurki, z krokiem itp.

Najbardziej doceniam oczywiście wszystkie perełki. Najczęściej te kupione dawno temu.
To daje mi pewność, że nikogo innego w drugich takich nie spotkam.

Do największych moich perełek należą: kurtka z tygrysem w lekko halucynogennych motywach, bardzo artystyczna marynarka w kwiatki, buty New Rock, które prezentowałam niedawno i kilka sukienek.

Tak, tak:) Dobrze czytacie!!! Sukienek:)
Bo w nich też chadzam od czasu do czasu.

Jako, że jestem zwolenniczką noszenia czego się chce bez względu na wiek, zatem odradzam odwiedzanie tego miejsca tym bardziej wrażliwym osobom o odmiennych poglądach, ponieważ mogę przyczynić się do lekkich skoków ciśnienia w ich krwi lub nawet palpitacji serca tudzież w najgorszych wypadkach stanów przedzawałowych a nie chcę mieć nikogo na sumieniu:)

Czasami z jawną premedytacją będę lawirować na granicy kiczu i nieprzyzwoitości a niektóre osoby z pewnością będą miały problemy z przełknięciem tego widoku. Tak więc żeby nie było, że nie ostrzegałam:)
Nie kieruję oczywiście mojego apelu do osób, które już mnie znają i wiedzą na co mnie stać:)

Ponieważ idzie wiosna (małymi kroczkami póki co) zaczynam się rozbierać. To dobry okres na noszenie mojego panterkowego futerka. Lubię je ogromnie. Pasuje do mojej osobowości. Drażni mnie tylko jego chwilowa popularność.

Wczoraj ogromnie się ucieszyłam, bo na chwilkę wyszło słonko. Dziś znów szaro ale już z lekkimi jak mgła przejaśnieniami. Mam nadzieję, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej a rok ten nie będzie należał do tych spod znaku parasola.
I że nie będę musiała budować arki a przeszło mi to przez myśl w okresie długich szarości zaokiennych...

Dodaję trochę starych fotek moich i wiosny, której wyczekuję już z niecierpliwością

Miłego dnia Kochani:)