niedziela, 8 grudnia 2013

Lekko zakamuflowana :)

Hmmm.... Życie na wsi wcale nie jest łatwe.
 
Trzeba się porządnie namachać łopatą żeby łyknąć trochę cywilizacji, za którą ja osobiście akurat wcale nie przepadam, no ale jeść coś trzeba póki własne nie wyrośnie. Jak nie śnieg do ud to błoto po kolana. Albo auto zasypane prawie po dach :) Ale wiecie co? Mi to wcale nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Chłonę każda chwilę walki z żywiołem z wielkim uśmiechem na gębie. Nie wiem czemu i nie umiem tego zbytnio wytłumaczyć. Bo przecież wszystkim na około się nie chce. Nie chce rąbać się drzewa, nie chce się odśnieżać, nie chce się wybierać popiołu z pieca. W glebie też się nie chce grzebać. Tak więc podjeżdżają samochodami pod same drzwi, zakładają bramy na pilota, co by z auta za często nie wysiadać i do domu... najlepiej poleżeć (bo tam też wszystko na pilota).
 
A potem nadwaga, nadciśnienie, problemy z sercem i krążeniem i tysiące innych dolegliwości zdrowotnych. I pretensja do pana boga, że źle i niedobrze. Niestety ciężko przyjąć nam do wiadomości, że to my przeważnie jesteśmy odpowiedzialni za stan naszego organizmu.
 
Pamiętajmy, że praca fizyczna hartuje, ruch leczy a walka z przeciwnościami dodaje siły. Nie mówię oczywiście o skrajnościach. 
 
Ogólnie jestem pacyfistką i nie znoszę wojen ale niejedną walkę w swoim życiu stoczyłam. Przeważnie z głupotą ludzką o godność i wolność. O bycie sobą w tym przerysowanym marionetkowym świecie. I stąd właśnie chyba ochota na spodnie w lekki kamuflaż. Do tego czerń, skóra i ćwieki. Czyli taki dosyć ostry, niegrzeczny i luźny imaż w sam raz dla mnie :)