piątek, 8 listopada 2013

W pogoni...

 
Codziennie przeglądamy sterty gazet, portali i blogów ciesząc oczy widokiem pięknych kobiet. Zgrabnych, bez cellulitu i bez zmarszczek. Gładkich niczym płatki róży, pięknie umalowanych i świetnie ubranych. Im więcej dociera do nas tych wygładzonych obrazów tym bardziej nienawidzimy siebie. Za wszystkie mankamenty jakie posiadamy. Za niezgrabną figurę, za brzydką cerę, za tłuszcz na biodrach, za worki pod oczami, za pryszcze, które wyłażą zawsze wtedy, kiedy bardzo byśmy nie chciały ich mieć. Za cellulit i pajączki... nie tylko na twarzy. Im bardziej się nie lubimy tym bardziej chcemy być jak one... Gładkie, piękne i nieskazitelne. Z pęsetą w dłoni polewamy się gorącym woskiem i rwiemy niczym chwasty wszystko co spłodzi nasza skóra. Z zaciśniętymi zębami wyciskamy, usuwamy i szorujemy. Wycinamy i malujemy. Połykamy tabletki niewiadomego pochodzenia, które w cudowny sposób maja pożreć nasz tłuszcz. Bo chcemy być idealne. I nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, iż w tej pogoni za pięknem często zapominamy, co naprawdę w życiu jest istotne. Że ganimy tych, którzy ponad swój wygląd przekładają dobro innych czy to ludzi...czy zwierząt... Bezkrytycznie oceniając ich po wyglądzie. I zapominamy, że w świecie mediów rządzi przede wszystkim mister Fotoshop, który jak trzeba wyciągnie to-tu, wygładzi to-tam i usunie co trzeba wprowadzając nas - szarych obywateli tego świata w coraz większe kompleksy na punkcie własnej osoby. Smutne ale prawdziwe.
 
Do przemyślenia filmik poniżej...  
 
 
No i trochę mnie. Nieretuszowanej:) I nieco pomarszczonej :)