niedziela, 16 lutego 2014

niedziela, 9 lutego 2014

Trochę o blogowaniu.

Chciałam zanucić sobie jak Kazik... po swojemu oczywiście..., że "wszyscy blogerzy to prostytutki" ale... wcale tak nie jest :)

Są blogi, które pisane są z czystej przyjemności i wcale nie dla żadnego zysku.. Takie małe prywatne oazy szczęścia, które istnieją przeważnie z chęci poznania ludzi i kontaktu z innymi. Oazy, które nie stały się jeszcze małą maszynką do robienia wielkich pieniędzy a ich właściciele, wcale ale to wcale, nie dążą za wszelką cenę do bycia naj... i number one. Może nie są one idealne, perfekcyjne, mądre i och... i ach... Ale są prawdziwe, bardzo realne i rzeczywiste. Szczerze mówiąc takie blogi lubię najbardziej. Tam gdzie jest kontakt z autorem, który naprawdę jest autorem.

Oczywiście nie widzę nic złego w zarabianiu na blogu. Jeśli ktoś ma takie możliwości i predyspozycje to powinien to robić. Łączyć miłe z pożytecznym ku radości innych. Nie mówię tu o kompletnym sprzedawaniu się. Czyli jak leci byleby tylko zera na koncie rosły. Tego akurat nie popieram. Bo przecież wszystko ma swoje granice. Zwłaszcza godność blogerska, której co poniektórym jak się z czasem okazuje... brakuje. 

Nie piszę w tym momencie o żadnych moich zaprzyjażnionych blogerkach, bo u nich akurat godności pod dostatkiem:) Piszę tu o tych "wielkich" blogerkach, które bardzo lubiły się śmiać z innych traktując ich z góry. Wyszydzać, że dla tych szarych i przeciętnych miejsca nie ma w strefie wielkiego blogowego cyberświata. Tak, tak... A to krytykowały ich pomysły bardzo nieprofesjonalne. A to szydziły z miejsc polowań shoppingowych. I z konkursów się śmiały, zwłaszcza z tych, co to głosy oddają internauci. Że to żenujące, bo znajomi uproszeni głosują i jak to tak w konkursie można wygrać?! Toć to nieuczciwe przecież!!! Pozyskiwaniem popularności konkursami organizowanymi na blogach też wzgardzały. A z czasem... ku mej wielkiej satysfakcji... okazało się, że same zrobiły wszystko to co wcześniej tak bardzo wyśmiewały u innych i czego się z wielką odrazą brzydziły. Wypełniona jestem po brzegi radością niezmierną a post ten dedykuję wszystkim malutkim i początkującym blogerkom, żeby nie czuły się źle, gdy coś tam źle zestawią, czy jakiś tam tani i niemarkowy ciuch pokażą. Niech się nie przejmują niepowodzeniami na portalach i przykrą krytyką ze strony wielkich znawczyń mody. Bo nie ma nic złego w tym co robią. Niech spełniają swoje marzenia i pamiętają o swojej godności. To jest o wiele bardziej cenne niż dobrze zestawiony ciuch, pieniądze, popularność oraz fałszywe uśmiechy i gadki. 

Trzymajcie się. 

Pozdrawiam Was ciepło :)

Niech pozytywne wibracje będą z Wami :)